Wybrałam podróż po ziemi Mazowsza, gdzie każda miejscowość przedstawiana jest, jako serce Polski. W kilku zapisanych przypadkach podróżni dziennikarze opowiedzieli o tym, co zobaczyli i dowiedzieli się od świadków w czasie spotkań.
Rok 1864, czyli problemy powstańcze
We wsi Książenice pod Grodziskiem, której właścicielem był pan Cz., w końcu miesiąca maja znaleziono 166 kos powstańczych. Postawiono pod sąd pana Cz. i osądzono, dostał karę pieniężną w wysokości 150 rs. Obywatel całkowicie i stanowczo zaprzeczał, że nie wiedział o tych kosach, ale sędziowie nie brali tego poważnie. Pan Cz. nie miał 166 rs i poprosił o pożyczkę 150 rs sąsiada pana Z. właściciela wsi Siestrzeń. Pan Z. Przyjął kwit na 200 rs., czyli z nawiązką. 50 rs.,jako procentami od pożyczki.

Tymczasem pana Z. ktoś zdradził i doniósł władzy, że to Z., odebrał kosy od powstańców, ale bojąc się konsekwencji tego czynu, pojechał razem ze szwagrem, woźnicą i lokajem do majątku pana Cz. i wrzucili mu kosy do stawu. Czyli w końcu okazało się, że ten co wrzucał kosy do stawu pana Cz. to obywatel Z., ten sam co przyjął kwit na 200 rs. I ten sam co pożyczył pieniądze panu Cz. Obywatel Z. Okazał się oszustem. Tłumaczył się, że jest w trudnej sytuacji życiowej i dlatego nie miał oporów przed popełnianiem nieuczciwości. Na koniec winowajca dostał karę 3000 rs, z czego władza sprawiedliwie oddała pieniądze pan Cz., wydaje się z nawiązką bo dostał 1000 złp. Trudno tu kogokolwiek oceniać bo sytuacja sama mówi za siebie. Powiem jedno, czasami nie jesteśmy bohaterami. Dziennikarz nie podał całych nazwisk obu panów.

Rok 1910 burzliwy na ziemiach błońskich
Temat rozpoczyna się sporem między kronikarzem a naczelnikiem powiatu Błońskiego. Chodzi o odpowiedź na pytanie: czy w wymienionym powiecie jest bezpiecznie. Kronikarz twierdzi, że nie a naczelnik zaprzecza i ogłasza, że były tylko dwa przypadki rozbojów, które zanotowano w pow. błońskim. Winowajcy siedzą za kratkami, czyli wykrywalność zbrodni doskonała. I to było genezą wyruszenia w podróż kronikarza, a cel: dokładnie poznać sprawy. W ciągu kilku dni objechał powiat Błoński i sporządził listę napadów, grabieży i zbrodni. Pierwsza notatka dotyczyła Komorowa. Otóż w Komorowie został ciężko zraniony administrator tegoż majątku. W majątku w Wilkowie zabito praktykanta. W majątku Drybus był napad zbrojny połączony z grabieżą. Na szosach też nie było bezpiecznie. Na ten przykład na drodze prowadzącej z Żyrardowa do Mszczonowa napadnięto na podróżnych i zabrano kosztowności, podobny napad na drodze pod Zarębami. W majątku Kozery bandyci wymusili kilkadziesiąt rubli, a w Żabiej Woli chodzili od chaty do chaty i wymuszali haracz od gospodarzy. Kronikarz zanotował też kradzież koni, krów i wołów w wielu majątkach. Wyszczególnia: Kopaną, Brwinów, Osypy, Rusiec, Dańki i inne miejscowości. Tragiczny przebieg miały zdarzenia w Wolicy, gdzie bandyci siedzieli przez kilka tygodni i grabili okolicznych mieszkańców, siejąc strach. Zabili młodą dziewczyną i zniknęli. W Nadarzynie przez kilka miesięcy mieszkał bandyta, który wymuszał haracze w sklepach. W lasach okolicznych można było natknąć się na uzbrojone bandy, wdające się w otwartą walkę ze stróżami prawa.

Mieszkańców najbardziej dziwiło to, że władza nic nie wie, lub wie ale nie reaguje na siedzących w różnych miejscach bandziorów, którzy czując się bezkarnie, nie mają zamiaru wynosić się z tych miejsc. Takim miejscem jest np. karczma stojąca na pograniczu lasów sękocińskich i grójeckich, też mieszkania dziwnych dam w wielu miasteczkach. A wydawałoby się, że okolice tu senne, gospodarze bezpieczni. Okazuje się, ze to nic bardziej mylnego. Najgorsze miało przyjść
Wojna światowa i rok 1915 - w podróż po okolicy udaje się pewien wędrowiec
Wędrowiec swoją podróż podsumuje tak:
„Znać wszędzie piętno wojny, która ma wszystkie żywioły niszczycielskie na swoje usługi i z usług tych nie waha się korzystać”.
Podróżny jedzie od Mszczonowa, gdzie zniszczenia duże. Majątek Siestrzeń położony za Nadarzynem i kilka następnych wsi zrównane z ziemią, wszędzie gruzy, zniszczone domy w Żabiej Woli. Wycięte lasy i zagrabiony inwentarz. Wszędzie widać zwaliska dawnych dworów. Widać tylko okopy, transzeje, fortyfikacje ziemne ogrodzone drutem kolczastym. Do siedlisk swoich powrócili tylko najodważniejsi gospodarze. Nie mając dachu nad głową mieszkają w okopach. Wioski w większej części świecą pustkami. Jeśli ktoś wraca to tylko młodzi ludzie, mający siły do ciężkiej pracy.

Wszędzie groby, gdy były tu walki grzebano zmarłych i zabitych gdzie popadło, a czasami nie grzebano, teraz trzeba będzie się z tym zająć. I tak do jednego grobu układa się i zwycięzców, i zwyciężonych. Wędrowiec udaje się w stronę rzeki Rawki i wymienia rodzinę Górskich z Woli Pękoszewskiej oraz Mazarskich z Żelaznej, którzy gościnnie przyjmują do swoich majątków biedotę wojenną, nie ma znaczenia czy to ziemianin czy prosty chłop, każdy znajdzie tu nocleg i kromkę chleba. Dwie oazy wśród pobojowiska.

Zastanawiam się, co dziś można by było zobaczyć, gdyby nie wojny, powstania, podpalenia i grabieże na tej ziemi mazowieckiej. I jakoś mi żal tego, co bezpowrotnie przepadło.













![Rozbój w centrum Pruszkowa! [Zobacz film z zatrzymania podejrzanych] Rozbój w centrum Pruszkowa! [Zobacz film z zatrzymania podejrzanych]](https://static2.przegladregionalny.pl/data/articles/sm-4x3-rozboj-w-centrum-pruszkowa-zobacz-film-z-zatrzymania-podejrzanych-1756795225.png)










Napisz komentarz
Komentarze