Fajerwerki od zawsze kojarzą nam się ze świętowaniem ważnych chwil. Rośnie jednak społeczna świadomość szkodliwości tego zwyczaju.
Rozpowszechnienie się materiałów pirotechnicznych sprawiło, że dziś praktycznie każdy z nas może kupić fajerwerki. Co jednak nie oznacza, że każdy powinien.
Mimo że prawo wyraźnie reguluje, kiedy wolno nam puszczać sztuczne ognie, wiele osób wciąż łamie przepisy. Podobnie jest z wiekiem użytkowników – zakazana jest sprzedaż materiałów pirotechnicznych osobom niepełnoletnim, jednak niektórzy sprzedawcy nie mają z tym problemu. Narażają się co prawda na ryzyko otrzymania mandatu, ale chęć zysku jak widać czasem przeważa.
Tak swobodne podejście do obowiązującego prawa sprawia, że huk wystrzałów rozlega się już w okolicach połowy grudnia, a improwizowana, spontaniczna kanonada trwa jeszcze kilka dni po sylwestrowych zabawach.
Huk i strach
Rokrocznie pirotechniczne zabawy przyprawiają o ból głowy właścicieli zwierząt. Zdarza się bowiem, że wystraszone hukiem fajerwerków i petard zwierzęta uciekają z posesji. Wystrzały to również trauma dla zwierząt leśnych. Nierzadko spłoszony hukiem dzik lub jeleń wybiegnie na drogę i spowoduje wypadek lub ucieknie w kierunku osiedli ludzkich i wywoła szkody. Dla pracowników i wolontariuszy organizacji pomagających zwierzętom przełom roku to wyjątkowo intensywny czas, w którym otrzymują najwięcej zgłoszeń o zaginionych i rannych zwierzętach.
Strzał i ból
Fajerwerki i petardy w nieodpowiednich rękach mogą spowodować szkody nie tylko wśród zwierząt. – Osobiście ten czas w roku nazywam sezonem krawieckim – mówi nam chirurg z jednego z warszawskich szpitali. – Krawieckim, bo ciężko policzyć, ile szwów zakładam w tym okresie. Oczywiście mówię tu o sytuacjach, kiedy jest co szyć.
Wypowiedź ta doskonale ilustruje skalę obrażeń, na jakie narażamy się, nieumiejętnie posługując się pirotechniką. Nasz rozmówca podkreśla, że pod tym względem najgorsze są petardy. – Niestety wciąż popularne są tzw. achtungi, jedne z największych petard dostępnych na rynku. Kiedy coś takiego wybucha w rękach, czasem nie ma co ratować i konieczna jest amputacja. Do tego dochodzą uszkodzenia wzroku i słuchu.
Jak pokazują statystyki UOKiK, co roku w całej Europie dochodzi do kilkuset poparzeń, zranień, a nawet wypadków śmiertelnych spowodowanych niewłaściwym użytkowaniem materiałów pirotechnicznych. Duży udział w tym europejskim "torcie" ma również Polska.
Władze rezygnują, mieszkańcy niekoniecznie
Coraz więcej samorządów decyduje się na rezygnację z pokazów pirotechnicznych podczas miejskich imprez. Kilka miesięcy temu w Pruszkowie i Grodzisku Maz. przeprowadzono ankiety, w których mieszkańcy wyrazili sprzeciw wobec stosowania fajerwerków. Wobec takiej postawy, władze obu miast postanowiły, że tegoroczne miejskie sylwestry odbędą się bez sztucznych ogni. Nie wszystkim jednak to się spodobało. Wśród komentarzy pod informacją o wynikach pruszkowskiej ankiety nie brakowało wyrazów dezaprobaty. "Żałosne tyle lat były fajerwerki i nikomu nie przeszkadzało a tu nagle się coś ubzdurało" – czytamy pod facebookowym postem. "Ludziom juz sie poprzewracało w baniach z tymi zwierzetami.Niedlugo karetki,policja itd nie beda mogly używać sygnałów dźwiękowych bo kundel sie boi" – to z kolei komentarz pod artykułem na jednym z lokalnych portali informacyjnych (pisownia oryginalna). Niektórzy zapowiadają, że w ramach protestu przeciw decyzji władz, zakupią więcej fajerwerków niż dotychczas. Mają do tego prawo, jeśli są pełnoletni i odpalą je 31 grudnia lub 1 stycznia. W innym przypadku muszą liczyć się z mandatem wysokości nawet 500 zł.
Bądź człowiekiem, nie strzelaj
- 18.12.2019 01:44

Napisz komentarz
Komentarze