Miejscowość, która powstała przy ruchliwym trakcie komunikacyjnym, który miał wpływ na wiele wydarzeń.
Społeczność żydowska w Nadarzynie
Ta historia wyróżnia Nadarzyn gdyż bardzo wcześniej, w porównaniu do innych miejsc podwarszawskich, bo z 1507 roku pochodzą pierwsze świadectwa istnienia tu osiedla żydowskiego. Ciekawy też był cmentarz. Z wielu miasteczek i wsi Mazowsza przybywali na cmentarz nadarzyński starozakonni w wierze i tu grzebali swoich zmarłych wedle swojej tradycji. Na przykład w Piasecznie oddalonym od Nadarzyna o kilkanaście km. do dziś istnieje ulica Nadarzyńska i jak twierdzą historycy, tą ulicą aż do Nadarzyna szedł żydowski kondukt żałobny. Pan Krzysztof Bielawski pisze tak o tym cmentarzu: „Cmentarz dawnej gminy żydowskiej w Nadarzynie jest oddalony około 1,5 km na północny wschód od centrum miejscowości. Znajduje się w granicach administracyjnych wsi Kajetany, na wzniesieniu przy drodze gruntowej stanowiącej przedłużenie ul. Mokrej, w obrębie działki geodezyjnej nr 34 o powierzchni około 3,9 ha. Data założenia cmentarza nie jest znana. Według przekazów istniał przed 1780 r. i służył jako miejsce pochówku również zmarłych z okolic Warszawy. Pierwsza znana wzmianka w dokumentach archiwalnych pochodzi z „Wykazu Parafii Bóżnicznych w Województwie Mazowieckim z 1829 r.”, w którym w przypadku Nadarzyna zaznaczono: "Cmentarz potrzebuje oparkanienia 250 łokci prócz stojącego już parkanu".
Ciekawe wydarzenie, to znaczy na tyle ciekawe, że opisywali to co się stało dziennikarze w kilku dziennikach, miało miejsce w marcu 1884 r. Chodzi o walkę o rabina. Rabin z Nadarzyna był osobą wielce szanowaną. Z wielu miast i miasteczek przybywała do niego społeczność żydowska, wierząc w jego mądrość i niezwykłe umiejętności rozwiązywania ludzkich problemów. Ruch się zrobił w Nadarzynie wielki i na tym korzystali miejscowi kupcy i restauratorzy. Tego łatwego zarobku pozazdrościli kupcy z Tarczyna. Rada w radę i stwierdzono, że rabin raczej nie zgodzi się na przeprowadzkę i postanowili rabina porwać. W tym celu przybyło do Nadarzyna 40 osób z Tarczyna, jechali wynajętymi od chłopów furmankami. Mieszkańcy Nadarzyna byli czujni i rabin był strzeżony. Straże stały przed domem mędrca. Zaczęła się bitwa. Do strażników przyłączyli się współwyznawcy z osady. Obrońcy mędrca postanowili unieruchomić żydów z Tarczyna i zniszczyli im wozy. Po czym uzbrojeni w kije bili Tarczynian. Walczyli dzielnie i nie pozwolili porwać rabina do Tarczyna.
Chłopi zwołali ludność z okolic
Ciąg dalszy awantury byłby dramatyczny, bo z kolei chłopi oburzeni agresją na ich furmanki, zwołali ludność z okolic. Szykowały się zamieszki, czyli eskalacja konfliktu na dużą skalę. Na szczęście szybko zapłacono chłopom za furmanki. Zrekompensowano szkody. Dzieje tych zamieszek opisywał Kurjer Poranny.
Pozostając jeszcze w temacie żydowskim wspomnę, że w wiele lat później na drodze w Nadarzynie zdarzył się tragiczny wypadek. Został przejechany przez samochód i wskutek obrażeń zmarł czteroletni chłopiec o nazwisku Rosiński. Wypadek zdarzył się w 1926 r. Winowajcą był przemysłowiec łódzki o nazwisku Poznański. Pochodził z rodziny, która odegrała w Łodzi bardzo ważną rolę. Byli twórcami ogromnego imperium przemysłowego, darczyńcami, budowniczymi mieszkań dla robotników, szpitala itd. Wprawdzie w 1926 r. mieli mniejszy wpływ na przemysł łódzki niż sto lat wcześniej, bo w czasie pierwszej wojny światowej stracili spory majątek, ale nadal byli szanowanymi obywatelami miasta.

Pan Poznański sprawca wypadku stanął przed sądem okręgowym w Warszawie i został skazany na areszt w twierdzy na 8 miesięcy i rekompensatę finansową dla ojca dziecka. Odszkodowanie wynosiło 3 tysiące złotych. Zastanawiam się jaka była wartość 3 tys. złotych przed 1939 r.. Sędzia zarabiał miesięcznie 1000. złotych, nauczyciel od 500. do 750 zł., wykwalifikowany robotnik mógł liczyć na wynagrodzenie około 300. zł., niewykwalifikowany dużo mniej.
W kilka lat potem w 1930 r. wojewoda warszawski wydał zarządzenie i poinformował kierowców, że z uwagi na niebezpieczny teren, czyli ostre zakręty, wąskie drogi i nierówności terenu w powiecie grodziskim ogranicza się szybkości ruchu pojazdów mechanicznych w miasteczkach: Grodzisku, Błoniu, Mszczonowie i Nadarzynie do 25 km\h.
Zbrodnia, która zbulwersowała nie tylko policję
30 czerwca 1927 r. do posterunku policji w Nadarzynie stawił się Józef Murawski i zameldował, że we wsi Pieńki powiesiła się w stodole jego żona Marianna. Najwidoczniej na miejsce samobójstwa wysłano mądrego i spostrzegawczego śledczego, bo ten zauważył, że postronek, na którym wisi denatka, zwisa luźno i że na twarzy kobiety są liczne ślady zadrapań. W drodze intensywnego śledztwa ustalano, że małżonek Murawski często dopuszczał się bicia żony. Nie miał dobrej opinii w miejscu, w którym mieszkał. Powołano ekspertów: pana dr. Grzywo-Dąbrowskiego i dr. Hómela, którzy wydali opinię, że Marianna została uduszona i powieszona już po śmierci. Sąd okręgowy, któremu przewodniczył sędzia Duda skazał Murawskiego na bezterminowe ciężkie więzienie.
Ile razy piszę o policji pracującej przed II wojną, tyle razy przychodzi mi do głowy podziw dla ich umiejętności. Chodzi głównie o policję śledczą analizującą różne zbrodnie. Wziąwszy pod uwagę brak narzędzi takich jakie posiadamy dzisiaj, śledczy wyjątkowo sprawnie umieli przeprowadzać śledztwa i udowadniać winę winnym.






















![Remont torów WKD w Komorowie. Zamknięty przejazd kolejowy [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.przegladregionalny.pl/data/articles/sm-16x9-remont-torow-wkd-w-komorowie-zamkniety-przejazd-kolejowy-galeria-zdjec-1761493434.jpg)


Napisz komentarz
Komentarze