Początkiem tej historii stała się niewielka reklama pracowni, która zawierała coś, co bardzo zaciekawiło i zainspirowało mnie do tego, by zajrzeć do przedwojennych sklepów i sprawdzić, jak handlowcy radzili sobie w poszczególnych miejscowościach powiatu warszawskiego z organizacją sprzedaży swoich towarów, a także, co jest niezmiernie ważne, jakie wymagania stawiali właścicielom sklepów klienci.
Reklama pracowni w Milanówku inspiruje do poszukiwań
Przeglądając przedwojenne gazety, czytając ogłoszenia, które zawsze mnie ciekawiły i często były źródłem wiedzy o społeczeństwie w danej epoce, natrafiłam na banalną reklamę pracowni trykotaży maszynowych w willi Cyganka w Milanówku. Pracownia wykonywała swetry damskie i męskie, kostiumy i rękawiczki. Nic by pewnie nie było dziwnego w tej reklamie, gdyby nie jeden szczegół. Otóż informacja ta wydała mi się dość dziwna, chodziło o to, że nie podano adresu pracowni, w zamian adresu jest wskazówka: Cyganka znajduje się obok sklepu p. Inkielmana. Czyli sklep pana Inkielmana był w okolicy tak znany, że posłużył jako drogowskaz. W dzisiejszych czasach taka wskazówka raczej nie do pomyślenia w treści reklamy. W innym ogłoszeniu ktoś chce sprzedać domek w Milanówku i prosi ewentualnych nabywców aby pytali o szczegóły transakcji w cukierni Szarotka będącej w domu Inkielmana. Jest i następne ogłoszenie w gazecie z identyczną wskazówką. Otóż jest do sprzedania willa ze sklepem i lodownią. Wszystko wolne od zaraz, a o szczegóły pytać w ... sklepie Inkielmana. Wniosek z tego, że pan Inkielman i jego sklep były znane wszystkim mieszkańcom w Milanówku. Udałam się więc na poszukiwanie pana Inkielmana i jego sklepu, czy może sklepów. Oczywiście moje poszukiwania zaczęłam od analizy gazet i różnych źródeł archiwalnych.

Pocztówka i konkurs, czyli tropy w poszukiwaniach
Dość szybko odnalazłam pocztówkę, którą można było kupić w latach 30. XX wieku, a na niej zdjęcie...zgadnijcie czego? Oczywiście sklepu Jana Inkielmana. Wolno stojąca willa o zgrabnych kształtach, ciekawych otworach okiennych co sugerowało, że jej twórcą był bardzo dobry architekt. W budynku 2 lub 3 firmy, w części środkowej sklep z artykułami gospodarstwa domowego, obok manufaktura. Dom stojący do dziś przy ul. Józefa Piłsudskiego.
Szukając znanego w Milanówku handlowca odnajduję ciekawą inicjatywę, która została zapoczątkowana przez warszawską Izbę Przemysłowo Handlową. W okresie od 1 do 30 sierpnia 1938 roku przeprowadzono konkurs w 24 miejscowościach województwa warszawskiego, który miał na celu wyróżnienie sklepów prowadzonych wzorowo pod względem organizacji pracy i higieny sprzedaży towarów. Chodziło w większości o sklepy spożywcze. W instrukcji do konkursu czytamy uzasadnienie konkursu:
„...akcja wpojenia w najszersze rzesze kupiectwa, zwłaszcza prowincjonalnego, przekonania, że ładny i czysty sklep daje lepsze zarobki niż brudny i zaniedbany.”
Jako środek prowadzący do celu obrano formę konkursu. Wydano także specjalny numer miesięcznika „Na straży zdrowia”, który został rozpropagowany wśród kupców i konsumentów, a nicią przewodnią była myśl:
„Produkt kupiony w czystym sklepie jest najzdrowszy, a więc najtańszy. Za chorobę nie warto płacić nawet tanio”.
Do konkursu zgłosiły się sklepy z następujących miejscowości: Sierpc 74 sklepy, Nasielsk 72, Płońsk 53, Łowicz 5, Żyrardów 3, Pruszków 34, Przasnysz 33, Milanówek 31. W stosunku do ilości sklepów spożywczych w danej miejscowości, na czołowe miejsce wybiły się pod względem udziału w konkursie Nasielsk 99% i zaraz za nim Milanówek 77, 7%. Analizując kryteria i zwycięzców Konkursu, odnalazłam też wiadomości o Janie Inkielmanie. Okazało się, że pełnił funkcję sekretarza w Lokalnym Komitecie Konkursowym w Milanówku. W skład komitetu wchodził pan S. Trompeteler na stanowisku przewodniczącego. Obaj panowie należeli też do Lokalnego Sądu Konkursowego.

Laureaci konkursu z Milanówka
Dyplom uznania Izby otrzymała Spółdzielnia „Nasz Sklep” (sklep spożywczy), oraz następujące sklepy i ich właściciele: Władysław Lis właściciel sklepu masarsko-rzeźnickiego, Wacław Dłużyński z cukierni Szarotka, Maria Łukasik sklep z nabiałem. Były też listy pochwalne dla Stanisława Rybaka sklep z pieczywem, Józefa Adamskiego sklep rzeźnicki, Jana Kalkszteina i Marii Mysyk właścicieli sklepów wolno kolonialnych. Wymienieni są też właściciele sklepów spożywczych: Władysława Domańska, Wacław Drzewicz, Anastazja Jakubowska, Wojciech Mucek, Maria Pożerska, Bolesław Sikorski. W protokole konkursowym wyszczególniono wszystkie sklepy i nazwiska ich właścicieli biorących udział w konkursie co jest ciekawą informacją dla historyków badających dzieje Milanówka, a także dla osób tworzących genealogię swoich rodzin. Inną ciekawostką związaną z konkursem są zdjęcia sklepów, na których można zobaczyć ich wystrój, towar ułożony na sklepowych półkach no i personel ubrany w białe fartuchy i głowy nakryte też białymi chustkami lub uroczymi przepaskami. Są tu też produkty, które od dawna nie są w sprzedaży jak np. syfony z wodą sodową. Inną ciekawostką są wagi szalkowe, na których układano odważniki i ważono wędliny, mięso, sery, cukierki, czy marmoladę krojoną z dużej tafli. Interesujące jest też umeblowanie sklepów, które dziś trudno spotkać nawet w małych prowincjonalnych sklepach. Ostatni raz widziałam taki wystrój sklepu w Łodzi w dzielnicy Bałuty, ale to było ze 20 lat temu.
Jan właściciel sklepu prezesem
Odnalazłam pana Jana Inkielmana i nawet znalazłam z nim wywiad opublikowany w gazecie codziennej. W 1935 r. w Milanówku został założony Związek Detaliczny Kupców Chrześcijańskich, którego zarząd stanowił prezes Jan Inkielman, vice prezesem był Bolesław Sikorski, sekretarzem Wacław Drzewicz. Prezesem honorowym był najstarszy w Milanówku kupiec p. Kalkstein. Jan Inkielman powiedział w wywiadzie:
„...w Milanówku jest około 80 placówek handlowych. Są to wszystko placówki chrześcijańskie, z wyjątkiem jednej żydowskiej firmy budowlanej „Drzewbud”, który też należał kiedyś do Polaka p. Jarosza. ...Brak w Milanówku zegarmistrza i zakładu fotograficznego”
Tyle z wywiadu. Rok 1939 i następne lata przyniosą wielkie zmiany dotyczące własności sklepów w Milanówku, ale to już temat na inne opowiadanie.


Napisz komentarz
Komentarze