Dziura przy PKP
Większość osób z Piastowa zna zapadlisko przy stacji. Dla wielu podróżnych jest to pierwsza rzecz, którą widzą po powrocie pociągiem do domu.
- Jest to okropna wizytówka naszego miasta – powiedziała nam jedna z mieszkanek Piastowa.
- Nie powinni tego naprawiać. Dziurę należy zostawić jako pomnik. Taka instalacja artystyczna z tymi oponami. Już tyle czasu to tu jest, że jest częścią historii miasta – zażartowała inna.
Zapadlisko pojawia się regularnie. Podczas ulewnych deszczy dodatkowo z dziury wypływa woda i zalewa okolicę. Ulica była kilkakrotnie naprawiana, jednak zapadlisko za każdym razem powraca.
- Ktoś spartolił robotę – oceniała jedna z naszych rozmówczyń.
Faktycznie, ulica przez chwilę wygląda normalnie, po czym kostka ponownie się zapada. Czy mieszkańcy miasta nie mają wyjścia i naprawdę muszą przyzwyczaić się do dziury?
Urząd miasta działa
Teren przy stacji nie należy do gminy, tylko do spółki PKP.
- Niestety, nie mamy możliwości wejścia na ten teren i naprawić drogę. Moglibyśmy to zrobić jedynie, gdyby zapadlina realnie zagrażała życiu mieszkańcom. A nawet wtedy byłoby to trudne ze względów formalnych – powiedział nam Paweł Kostrzewski, naczelnik wydziału Inwestycji, Rozwoju i Drogownictwa w Piastowie.
Nie oznacza to jednak, że pracownicy i władze miasta siedzą bezczynnie i nie starają się rozwiązać problemu.
- Odkąd zacząłem swoją pracę w wydziale, czyli od grudnia, skierowałem 4 pisma do spółki PKP SA w sprawie zapadliska. Niestety, muszę przyznać, że kontakt nie jest łatwy. Wiem, że samorząd również próbuje porozumieć się w tej sprawie ze spółką i kontaktował się z jej przedstawicielami – dodał Paweł Kostrzewski – Zależy nam na tym, aby problem został rozwiązany raz na zawsze.
My również napisaliśmy do spółki PKP SA z prośbą o informacje, jak i kiedy jej pracownicy mają zamiar naprawić drogę. Wraz z nowymi informacjami wrócimy do sprawy słynnej Dziury przy PKP w Piastowie.
Napisz komentarz
Komentarze